Dobry czas na kupowanie w Łodzi

W porównaniu z innymi dużymi miastami łódzkie mieszkania ciągle kuszą ceną, za m kw. płacimy średnio niecałe 3,6 tys. zł. Za te najdroższe deweloperzy oczekują nawet dwa razy więcej. Z danych Expandera, Metrohouse i Szybko.pl wynika, że ceny łódzkich nieruchomości spadają wraz z przemieszczeniem się ze wschodu na zachód miasta. Za m kw. płacimy średnio 3550 zł, a więc udaje nam się utargować około 150 zł z ceny, jakiej na wstępie oczekują sprzedający.

– To pokazuje, że poziom cen jest na ogół akceptowany przez większość nabywców – uważa Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse.

Najtańsze nieruchomości kupujemy na Polesiu.

– Za kawalerkę zapłacimy tu około 3210 zł za m kw. Natomiast na mieszkanie czteropokojowe wydamy kwotę rzędu 4 tys. zł za m kw. Dla porównania najdroższa oferta została wystawiona na Widzewie – 62-metrowy lokal kosztował aż 297 tys. zł – mówi Marta Kosińska, ekspert Szybko.pl.

Chociaż to właśnie na Polesiu jest najtaniej, nie jest to najczęściej wybierana przez łodzian lokalizacja.

– Kupujący najchętniej wybierają Bałuty, gdzie za mieszkanie w bloku z lat 60. zapłacą około 110-160 tys. zł. Droższe mieszkania, znacznie częściej przekraczające 200 tys. zł, kupowane są na Widzewie – dodaje Jańczuk.

Jak wypadamy na tle innych dużych miast? Ciągle bardzo atrakcyjnie. W każdym średnie ceny mieszczą się w przedziale 4,8-5,6 tys. zł za m kw. Najdroższa jest oczywiście stolica, w której koszt mieszkania to przeciętnie prawie 7,4 tys. zł za m kw. W porównaniu z innymi miastami wyróżniamy się też powierzchnią kupowanych mieszkań, ale już niekoniecznie na naszą korzyść. O ile w Gdańsku czy Poznaniu lokale mają średnio po 60 m kw., to w Łodzi zwykle niecałe 50 m kw.

Analitycy rynkowi uważają, że to dobry czas na kupowanie mieszkań.

– Jeśli kupimy mieszkanie, zapłacimy mniejszą ratę niż przed rokiem. Dla kredytu zaciąganego na zakup 60-metrowego mieszkania w Łodzi spadła od marca 2013 r. o 100 zł. Warto wykorzystać ten moment, bowiem ceny mieszkań już rosną – ocenia Jarosław Sadowski z firmy Expander.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź