Wreszcie wychodzimy z garażu!

W tym roku wspólnoty mieszkaniowe po raz pierwszy w historii nie musiały się obawiać, że ich coroczne uchwały zostaną sparaliżowane przez właścicieli garaży.  Aby uchwała była ważna, muszą na nią zagłosować właściciele dysponujący 50% udziałów w nieruchomości. Tyle tylko, że – zgodnie przepisami obowiązującymi do ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o własności lokali – głos przynależny do lokalu był niepodzielny. A wielostanowiskowy garaż ma kilku, kilkunastu, a na dużych osiedlach – nawet kilkudziesięciu czy kilkuset różnych współwłaścicieli, którzy – aby ich głos się liczył – musieli osiągnąć jednomyślność.

– W małych wspólnotach składających się z kilkunastu mieszkań na ogół udawało nam się doprowadzić do porozumienia, ale osiągnięcie jednomyślności 150 osób, do których przynależą miejsca w garażu podziemnym, graniczyło z cudem – mówi Michał Wilczyński, kierownik administracji i zarządzania w dziale administracji wspólnotami mieszkaniowymi we wrocławskim Budoteksie. – Paraliż się nasilał, szczególnie tam, gdzie powierzchnia garażu zapewniała wysoki, kilkudziesięcioprocentowy udział w całej nieruchomości, czyli taki sam odsetek głosów na zebraniu. W efekcie w jednej z zarządzanych przez nas wspólnot przez kilka lat uchwała o remoncie placu zabaw była skutecznie blokowana przez współwłaścicieli garażu, którzy mieli wykupione miejsce parkingowe na osiedlu, ale mieszkali poza nim – po prostu nie chcieli finansować inwestycji, z której nie korzystają. A cierpieli na tym faktyczni mieszkańcy.

Członkowie wspólnoty mogli też skutecznie blokować uchwały np. o podniesieniu zaliczek na poczet utrzymania nieruchomości. Problem rozwiązała dopiero ubiegłoroczna nowelizacja ustawy, zgodnie z którą każdy współwłaściciel garażu dysponuje własnym głosem, co zniosło wcześniejszy wymóg jednomyślności. Tegoroczne zebrania były pierwszymi, na których podejmowano decyzje zgodnie z nowymi zasadami.